Ten post przeczytano już2482razy.
W prasie rozgorzała kolejna histeria antysektowa. Dowiadujemy się, że niemieccy scjentolodzy planują atak na Polskę. I to przy pomocy broni nie byle jakiej: zbombardują nas książkami. Wyślą je do 3800 bibliotek w liczbie 60 000, co daje około piętnastu książek na bibliotekę, czyli mniej więcej tyle, ile założyciel scjentologii napisał. Nie są to tomiska na tyle opasłe, by zaszkodzić fizycznej konstrukcji bibliotecznych regałów, nie tu leży więc tkwiące w nich niebezpieczeństwo, przed którym nas gorliwie ostrzegają publicyści. Tkwić więc musi w samej treści książek. To coś nowego w dyskursie antysektowym: dotąd przekonywano nas, że owe mroczne kulty posługują się podstępnymi i zawoalowanymi technikami psychomanipulacji. Teraz okazuje się, że niebezpieczne są treści, argumenty. Uczono mnie w wprawdzie, że porządek demokratyczny odróżnia się od totalitarnego tym, że nie pali książek, ale przeciw argumentom kieruje inne argumenty, myśl zwalcza myślą. Czyżby Niemcy, od lat zwalczający scjentologię byli krajem mniej demokratycznym niż USA, gdzie Kościół Scjentologiczny działa bez większych przeszkód?
Niestety z pojawiające się informacje niosą znacznie większy ładunek emocjonalny niż informacyjny. Trudno z nich wyłuskać to, co tak dalece niepokoi władze naszych zachodnich sąsiadów (bliższych i dalszych, bo i w znanej z wrogości do nowych religii Francji sytuacja wygląda podobnie). Zapytany wprost o. Tomasz Franc, koordynator Dominikańskich Ośrodków Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach „Dlaczego scjentolodzy są groźni?” Odpowiada: „Bo dążą do stworzenia człowieka i świata według swoich założeń. Scjentologia jest według nich idealną receptą na wszystko: politykę, gospodarkę, zdrowie, psychikę. Wchodząc do tego rodzaju grupy, odchodzimy od ogólnych norm społecznych i otrzymujemy inne wytłumaczenie świata, inną propozycję rozwoju człowieka, przy jednoczesnym absolutnym mentalnym podporządkowaniu organizacji. Członkowie grupy dzielą świat na tych, którzy są scjentologami, i na tych, których należy do nich zwerbować.” Większość z tych tez można by odnieść do niemal wszystkich religii. Nieliczne i to raczej z konieczności niż z przekonania rezygnuje z ambicji porządkowania świeckiej rzeczywistości według własnych przekonań. Program scjentologii jest tak niepokojący, gdyż otwarcie proponuje alternatywę dla demokratycznego porządku politycznego. Niewiele znaczących sił społecznych może się na to odważyć. A scjentologowie dzięki umiejętnemu sprzężeniu technik biznesowych, pseudonaukowej formy z religią odnoszą spore sukcesy, choć nie tak znaczne, jak jedni by chcieli, a inni się obawiają.
Czy jednak nerwowa reakcja na ich działalność nie dowodzi słabości zachodniej demokracji, która sama musi reagować niczym system religijny i to nie pierwszej żywotności, powołując quasi-inkwizycyjne instytucje?
Dla osób chcących dowiedzieć się nieco więcej o scjentologii polecam niewielką książeczkę napisaną wprawdzie z pozycji wrogich ruchowi, jednak posiadającą sporą wartość jako relacja byłego uczestnika i to wysoko postawionego. Gdy podejść do niej krytycznie, można wytworzyć dość realistyczny obraz "od wnętrza": Potthoff Norbert , 2001, W labiryncie scjentologii.
(219)