Zabójcza religia pokoju i pacyfistyczna religia wojny

Ten post przeczytano już91398razy.

Wczoraj katolicka Wspólnota św. Idziego, przedstawiła program kolejnego spotkania religii w Asyżu, które ma odbyć się w dniach 18-20 września. Kard. Kurt Koch, przewodniczący Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan, podkreślił, że spotkanie to powinno udowodnić, iż „bliźniaczą siostrą religii nie jest przemoc, ale pokój”. Słowo pokój odmieniano przez wiele przypadków i za wszelką cenę starano się go przykleić do słowa „religia”. Ostatnio, z zamachem na zamach, jest to coraz trudniejsze. Coraz trudnie obstawać, jak swego czasu (po pierwszych zamachach w Paryżu) kard Jean-Louis Tauran, że nawet jak zamachowiec krzyczy Allahu akbar, to nie oznacza, że ma to jednoznaczny związek religią. Dla tego typu myślenia oczywiście nie ma, bo religia jest siostrą pokoju, a zatem co jest bratem wojny, na pewno nie jest religią. Proste?

Porzucając rozwiązania czysto werbalne: czy zatem islam jest, czy nie jest „religią pokoju”. Cały szkopuł w tym, aby najpierw wyjaśnić, co to oznacza „religia pokoju”. Weźmy dla porównania chrześcijaństwo. Religie tego rodzaju (jak islam, chrześcijaństwo, buddyzm) mają dwa istotne punkty odniesienia, są to czyny i nauczanie założyciela. Czy celem działalności Jezusa był pokój? Sądząc wedle jego słów – bynajmniej. Wprost stwierdza: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt:10,34). Sam Jezus, z tego, co podają ewangelie, nikgo nie zabił. Jeszcze. Przypomnijmy, że ostatnia księga Biblii zapowiadająca jego powrót wręcz ocieka krwią. Chrześcijanie czekają więc na wojnę, na ostateczne starcie armii Boga z armią szatana, na pokaranie niewiernych i niesprawiedliwych. To jest, jeśli można tak powiedzieć, odległy cel chrześcijaństwa. Kluczowe są jednak środki. Sam Jezus błogosławił wprowadzających pokój (Mt:5,9), zalecał uczniom wyrzeczenie się przemocy, nadstawianie drugiego policzka, miłowanie swoich wrogów etc. Wygląda to na sprzeczność: celem wojna a środkiem radykalny pacyfizm? Nie wiem, jak to się w głowie samego Nazarejczyka zgadzało, ale niewątpliwie najnowsza historia Europy pokazuje, że nie jest to żaden absurd. Jest to proste odwrócenie starożytnej maksymy „Si vis pacem, para bellum”. A zatem – jeśli pragniesz wojny – rozbrój się i głoś, że pokój jest dla ciebie najwyższą wartością (co oznacza, choć zwykle się tego nie dopowiada, przynajmniej w kościelnych kazaniach, że gotów jesteś dla niego wszystko poświęcić, majątek, wolność, nietykalność bliskich, życie). Wystarczy potem czekać. Gwarantuję, że kogoś taka okazja skusi. Nieprzypadkowo najwięcej masowych mordów w USA dokonuje się w gun-free-zones, którymi jako pierwsze stały się szkoły. Nawet przeciwnicy liberalnego prawa do posiadania broni nie są chętni by zamieścić przed swym domem informację, że jest on gun-free, słusznie spodziewając się, że zachęci to do włamania.

Wracają do tematu. Jak to wygląda w przypadku islamu? Islam nie ma na celu wojny lecz pokój. Najlepszy z możliwych, ogólnoświatowy. Ważne jest jednak jak się ten pokój rozumie i jakimi środkami do niego dąży. Pokój w rozumieniu islamu zapanuje wówczas, gdy zniknie sfera Dar al-Harb (dom wojny) a wszędzie rozciągać się będzie Dar al-Islam, czyli gdy wszyscy ludzie podporządkują się prawu Allaha. Co do środków natomiast, to wiadomo, że Muhammada miecz nie palił w rękę, Nie jest również żadną tajemnicą, że nowsze sury Koranu (medyńskie) zawierają sporo „wersetów miecza”, w przeciwieństwie do pokojowych sur powstałych w Mekkce. O ile więc Jezusowe wezwania do niestosowania przemocy unieważniły starsze wezwania Mojżesza do wojny, o tyle nowsze wezwania do wojny unieważniają w teologii islamu starsze wezwania do pokoju.

Pytanie zatem nie powinno brzmieć: „dlaczego niektórzy muzułmanie zabijają w imię swej religii?”, ale „dlaczego większość tego nie robi?”. Znowu pomocne okaże się porównanie z chrześcijaństwem. Jezus doradzał rozdanie swego majątku ubogim, pochwalał tych, którzy dla Królestwa Niebieskiego czynią się eunuchoi, a jednak większość chrześcijan tak nie postępuje. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że religia nie dla wszystkich ludzi jest najważniejszą sprawą w życiu (dotyczy to tak muzułmanów jak chrześcijan). Po drugie zaś dlatego, że religie podlegają ewolucji. Proces ten opisał przekonująco Max Weber w ramach swych rozważań o ucodziennianiu charyzmy. Przesłanie charyzmatycznego proroka zwykle nie liczy się zupełnie z realnymi uwarunkowaniami. „Skoro Bóg mi tak powiedział, to taka jest prawda i koniec”. Ale już od momentu śmierci założyciela (czasem wcześniej – jak w buddyzmie, czasem później) jego uczniowie muszą zmierzyć się z rzeczywistością, skonfrontować nauczanie z wymogami życia codziennego. Gdy ma się dzieci, trudno zrezygnować z posiadania jakiejkolwiek własności, płaczący niemowlak nie zrozumie, że „prorok kazał”, a wobec jego rozdzierającego płaczu wszelkie zalecanie proroka bledną. Jeśli chodzi o nasz problem, dla chrześcijaństwa kluczowe było zyskanie popularności w armii rzymskiej i w rezultacie jego legalizacja przez Konstantyna oraz upaństwowienie przez jego następców. Gdy religia stała się sprawą politycznie istotną, musiała jakoś pogodzić się z mieczem. W średniowieczu rozwijano zatem różnego rodzaju relatywizacje pierwotnego pacyfizmu Jezusa (zwł. doktryna wojny sprawiedliwej) i ostatecznie, gdy chrześcijaństwo nauczyło się żyć z wojną (nierozłącznym elementem istnienia naszego gatunku) krucjaty stały się możliwe. Podobnie, choć odwrotnie z islamem. Gdy zderzył się z przeważającym oporem europejskich armii musiał pogodzić się z pokojem. Rozwijano wówczas różne reinterpretacje wersetów miecza zgodnie z którymi w dżihadzie chodzi o „walkę wewnętrzną”. Z naszego punktu widzenia, był to najlepszy czas islamu, rozkwit kultury i nauki arabskiej.

Mówiąc brutalnie, przekraczając granice dobrego smaku etc. i wykraczając już daleko poza okolice nauki: dramat dzisiejszych czasów polega na tym, że obie religie na starość zgłupiały. Głupiejący starzec zwykle dziecinnieje – podobnie chrześcijaństwo od czasu Jana XXIII zaczęło wracać do okresu swego dzieciństwa i wielbić pokój niemal na równi ze swoim Bogiem. Wyrzekło się rozsądnych rozwiązań wypracowanych w poprzednich wiekach i zaczęło otwierać wszystkie istniejące oraz wybijać nieistniejące drzwi i okna. Niestety, również w nie do końca swoich domach. Trudno się zatem dziwić, że w islamie z kolei popularność zyskuje wracająca do korzeni szkoła wahabicka. Si vis bellum…

(577)

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 1.0/10 (2 votes cast)
VN:F [1.9.22_1171]
Rating: +1 (from 1 vote)
Zabójcza religia pokoju i pacyfistyczna religia wojny, 1.0 out of 10 based on 2 ratings
Spread the love
  • 36
    Udostępnienia
5 komentarzy - Leave a comment
  1. Flisz pisze:

    Jeżeli szuka Pan logiki w religiach, to jej Pan nie znajdzie.Obszar wolny od logiki !!!!

    Podoba mi się dokonane przez D. Dennnetta porównanie ewolucji religii do udomowienia krowy i prac hodowlanych.

    Jest okres religii dzikich i okres udomowienia, prac hodowlanych. W tej hodowli ogromną rolę odgrywają jednostki z zaburzeniami psychicznymi. Zapewne często słucha Pan wykładów teologów – logika tych wykładów przypomina rozbitą, hartowaną szybę. Osobowość schizofreniczna cechuje wiele ważnych postaci życia religijnego. Ze względu na obowiązujące w Polsce prawo, nie wymienię tych postaci.

    Cechuje nas różny poziom integracji osobowości, idei. Wysłuchałem wielu wykładów teologów, aby w końcu zrozumieć mechanizmy pracy ich umysłów.

     

    VA:F [1.9.22_1171]
    Rating: 0.0/5 (0 votes cast)
    VA:F [1.9.22_1171]
    Rating: 0 (from 0 votes)
    • Flisz pisze:

      Logiczna integracja i religia wykluczają się nawzajem.  Występuje tylko integracja cząstkowa.Kto więc może być animatorem ewolucji religii?

      Osobowość schizofreniczną znajdzie Pan w fundamentach, które Pan cytuje.

      Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z prof.Rzeplińskim na czele nie pozwala mi na wskazanie kluczowych postaci.

      VA:F [1.9.22_1171]
      Rating: 0.0/5 (0 votes cast)
      VA:F [1.9.22_1171]
      Rating: 0 (from 0 votes)
      • Flisz pisze:

        Rezonans kulturowy.

        Idea neurotyczna (Z. Freud) przyciąga jednostki neutotyczne, a te dalej popychają , kreują ideę neurotyczną.

        W ten sposób wynaleziono koło.

        VA:F [1.9.22_1171]
        Rating: 0.0/5 (0 votes cast)
        VA:F [1.9.22_1171]
        Rating: 0 (from 0 votes)
        • Flisz pisze:

          Nie posługuję się terminologią ICD- 10, bo ta nie zajmuje się przetwarzaniem informacji tym, co składa się na ostateczny jej wynik, jakim jest ewolucja kultury, ewolucja religii.

          VA:F [1.9.22_1171]
          Rating: 0.0/5 (0 votes cast)
          VA:F [1.9.22_1171]
          Rating: 0 (from 0 votes)
  2. Flisz pisze:

    Przetwarzanie informacji przez umysł społeczny i indywidualny jest obarczone wieloma błędami uwarunkowanymi mechanizmami jej przetwarzania. Te mechanizmy, to nasze niedoskonałe wyposażenie biologiczne. Błędy popełniamy codziennie, ale ich nie widzimy.
    Mamy nieuzasadnione poczucie nieomylności, często zadekretowane w systemach prawnych.
    Epistemologia, psychologia poznawcza nie rozwiązują problemu.
    Religie, partie polityczne, to przykłady błędów zbiorowych.
    Współczesna wiedza informatyczna, neurologiczna pozwala na pewien postęp w unikaniu błędów.
    Dlatego od dawna sugeruję zabranie się za „błędologię ogólną” i od wczesnego dzieciństwa stosowanie upgrade do biologicznego systemu przetwarzania informacji.
    Mam do Pana prośbę o popularyzowanie tej myśli wśród naukowców.
    Liczyłem na memetykę, ale się przeliczyłem.

    VA:F [1.9.22_1171]
    Rating: 0.0/5 (0 votes cast)
    VA:F [1.9.22_1171]
    Rating: 0 (from 0 votes)

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*



Ostatnie strony
Follow Me
FacebookGooglePlusTwitterYoutube
Najczęściej czytane posty
  • No results available

Welcome , today is wtorek, 19 marca 2024