Po przeczytaniu głównych książek dotyczących memetyki już w zasadzie tylko z obowiązku zabrałem się za lekturę książki Kate Distin The Selfish Meme. A Critical Reassessment.
Książka ta – muszę przyznać – bardzo mnie zaskoczyła. Sam tytuł, nawiązujący do ewangelii memetyki – Samolubnego genu Dawkinsa, zapowiadał wiernopoddańczą egzegezę czy pismo oddanej wyznawczyni. Jako, że w pismach memetyków praca Distin nie jest wymieniane w czołówce, spodziewałem się takiej "gorszej" Susan Blackmore. Pierwsze rozdziały zdawały się potwierdzać takie przypuszczenie. Autorka skrupulatnie rekonstruuje koncepcję Dawkinsa zachowując do niego całą należną atencję. Przejmuje wiele kluczowych jego założeń i terminów opartych na teorii samolubnego replikatora. Jest to więc książka, bez wątpienia, należąca do "ortodoksyjnego" nurtu memetyki.
W kilku miejscach jednak poważnie ją modyfikuje. Autorka jest filozofką i do rozwikłania kluczowej kwestii memetyki – czym mianowicie jest ów mem, używa narzędzi filozoficznych, a konkretnie – dyskutowanego przez współczesnych filozofów umysłu pojęcia reprezentacji i metareprezentacji.
Książka ta powstała już po konferencji z 1999 roku w Cambridge (materiały opublikowano w Darwinizing culture) i – co było pozytywnym zaskoczeniem – autorka poważnie podeszła do większości zarzutów i gorzkich konstatacji, jakie na ten konferencji padły. Wiele z tych zarzutów udało się jej w sposób przekonujący odeprzeć. Co najbardziej może zaskakujące, autorka dokonała tego nie – jak sugerowano – przez wycofanie się z nazbyt odważnych analogii genetycznych, ale – przeciwnie – analogie te pogłębiając do stopnia, do którego żaden z memetyków się dotąd nie odważył (podejrzewam, że jako biolodzy czuli się za mało kompetentni w sferze kultury, więc na wszelki wypadek woleli nie żałować zastrzeżeń, iż w kulturze to jednak pewnie jest inaczej niż w biologii). Koncepcją niewątpliwie użyteczną dla memetyki jest przeniesienie pojęcia allelu, a zatem otwarcie dyskusji na temat możliwości drugiego mechanizmu powstawania zmienności kulturowej, czyli rekombinacji (dotąd sprowadzano każdą zmianę do mutacji). Autorka postawiła też odważną tezę o istnieniu memetycznego DNA, są nim RS (systemy reprezentacji). W odróżnieniu od biologii, gdzie występuje tylko jeden taki system – właśnie DNA, w kulturze jest ich więcej. Najważniejszym jest język naturalny, ale autorka podaje też cały szereg innych: notacja muzyczna, symbole matematyczne, system kartograficzny, tarcza zegara, i in. (czytaj dalej…)
(584)