Na marginesie książki Kościół a nowoczesność A. Kasprzaka

by Kamil M. Kaczmarek
Published on: 28 sierpnia 2019
Comments: No Comments
Tags: ,
Categories: Notatki z lektur

Ten post przeczytano już70196razy.

Pisałem już trochę o tym, co wydarzyło się na Soborze Watykańskim II i o konsekwencjach tego dla Kościoła [tutaj] i [tutaj]. Z tego punktu widzenia szczególnie interesujące jest, jak na owe zmiany (określane kryzysem Kościoła) zareagowały poszczególne Kościoły, zwłaszcza Kościoły najmocniej zaangażowane w reformę (Kościoły tzw. przymierza nadreńskiego). Odpowiedź na pytanie, jak to wyglądało we Francji, przynajmniej częściowo, można znaleźć w książce Artura A. Kasprzaka, Kościół a nowoczesność. Rozeznanie pastoralne przemian społeczno-kulturowych we Francji po Soborze Watykańskim II, WAM, 2018, Kraków.

Książka ta jest książką teologiczną. Autor wychodzi z oczywistego dla teologa założenia, że Vat.2 był świetny, a zatem biskupi francuscy, którzy doskonale wcielali w swoich decyzjach ducha soborowego (trudno, by było inaczej, skoro byli Soboru współarchitektami) są świetni. Tak się jednak składało, że Kościół zaczął im się rozsypywać w sterowniczych dłoniach: uczestnictwo w praktykach niedzielnych spadało systematycznie (dziś 2-4%), liczba chętnych do zostania księżmi dramatycznie, rosła jedynie liczba rezygnujących z kapłaństwa. Już 1967 prefekt Kongregacji Nauki Wiary, Ottaviani rozesłał, zaniepokojony różnymi sygnałami, zapytanie, czy może to czasem coś z Soborem poszło nie tak – biskupi francuscy odpowiadali, że gdzieżby, wszystko jest tak, jak być musi [203]. Gdy już oznak kryzysu nie dawało się zbagatelizować, przyczyn poszukiwali wszędzie, tylko nie u siebie. Kościół zrobił przecież od czasu Soboru wszystko, aby wyjść światu naprzeciw z otwartymi ramionami, jednak świat zmieniał się szybciej, niż Sobór był w stanie przewidzieć.

Pomijając warstwę „analityczną”, książka ta staje się interesująca, gdy potraktować ją jako omówienie danych historycznych (oczywiście interesująca nie dla każdego, raczej dla wąskiej grupy zainteresowanych tym konkretnym okresem historycznym). Poniżej kilka refleksji, jakie naszły mnie w trakcie lektury.

Józef Mackiewicz w swych mocnych książkach Pod znakiem krzyża i Pod znakiem czerwonej gwiazdy udokumentował kontrowersyjną (eufemistycznie pisząc) politykę wschodnią Watykanu pontyfikatów Jana XXIII i Pawła VI. Powstrzymanie się od potępienia komunizmu przez Sobór było dla niego hańbą, przede wszystkim z perspektywy tych setek milionów katolików żyjących w komunistycznych dyktaturach. Po lekturze książki Kasprzaka doszedłem do wniosku, że owo milczenie, które było jeśli nie wyciągnięciem ręki, to przynajmniej schowaniem pięści, miało znacznie bardziej doniosłe skutki na Zachodzie. Na Wschodzie, każdy na własne oczy mógł się przekonać czym jest komunizm, jaki jest jego stosunek do wolności, jaki „dobrobyt” i „sprawiedliwość” jest w stanie dostarczyć. Na Zachodzie jednak pozostawał on jedynie prądem intelektualnym, który stopniowo zdobywał kolejne kręgi intelektualistów czy idealistycznie nastawionej młodzieży. W przypadku Francji dotyczyło to także w dużym stopniu intelektualistów katolickich i młodzieży należącej do studenckiej Akcji Katolickiej. Liderzy tej ostatniej wprost stwierdzali, że marksizm dostarcza lepszej diagnozy społecznej i programu niż katolicka nauka społeczna. Katolickie organizacje studenckie włączyły się z entuzjazmem w rewolucję 1968 r.

Wydarzenia zapoczątkowane przez maj ’68 to jeden z najciekawszych wątków do wytropienia w książce Kasprzaka. Prawicowo-katoliccy publicyści w Polsce często postrzegają ów fenomen jako diabła, który wyskoczył z pudełka i rzucił się do gardła Kościołowi. Tymczasem niektórzy badacze przytaczani przez Kasprzaka [216], zwracają uwagę, że „detonatorem” (zdaniem Guillaume’a Cucheta) owego studenckiego wybuchu był właśnie Sobór Watykański II. Oczywiście, można argumentować, że i bez Soboru te tendencje społeczno-polityczno-kulturowe się rozwijały i zapewne ukształtowałby w końcu jakąś siłę polityczną, ale należy tą gdybaniologię uzupełnić o pytania: czy rewolucja ta byłaby równie gwałtowna, czy doprowadziłaby do tak daleko idących strat kulturowych (z perspektywy, powiedzmy, konserwatywnej), gdyby Kościół utrzymał, a na Soborze wzmocnił swoje potępienie dla komunizmu, gdyby po Soborze podjął z marksistowską ideologią stanowczą walkę intelektualną i organizacyjną (np. dymisjonując komunizujących liderów Akcji Katolickiej w 1965, a nie w 1975 r.)? Czy w ogóle liderzy kontestacji odważyliby się na otwartą konfrontację, bez poparcia katolickich organizacji studenckich, gdyby spodziewali się, że ich ruch spotka się ze zdecydowaną reakcją Kościoła francuskiego? Co uderzające, gdy w końcu biskupi francuscy się zebrali i zaczęli nad majem radzić, nie byli wstanie wydyskutować żadnego stanowiska. Nie wiedzieli co z tą kontestacją począć, zwłaszcza, że zaangażowanych w nią było też wielu księży i zakonnic (przecież chcieli być „blisko ludzi i ich problemów”). Ta bezradność trwała przez kolejne lata. Z jednej strony dostrzegali w ruchu „kryzys duchowy” a jednocześnie dopatrywali się w nim „elementów dobra”, „nadziei” i „pragnienia absolutu”[207, 435]. Milczeli, gdy w 1970 liderzy Akcji Katolickiej Młodych JEC, z Patrickiem Viveret na czele podejmują „decyzję wyboru marksizmu jako bazy analizy społecznej i swojej akcji apostolskiej” [216], w 1974 r. Akcja Katolicka poparła François Mitterranda w wyborach prezydenckich. Liderzy robotniczej Akcji Katolickiej na swoim zjeździe „potwierdzają zaangażowanie marksistowskie młodych, a socjalistyczne starszych członków”, i czynią to z poparciem biskupów Maziersa, Riobe, Hermila, Bossuyta, i w obecności sekretarza generalnego Francuskiej Partii Komunistycznej Marchaisa [225]. Dopiero jednak po bożonarodzeniowym przemówieniu papieża w 1975 rozpoczyna się nieśmiały odwrót francuskich biskupów na bardziej zdystansowane czy krytyczne wobec marksizmu pozycje. Na jednoznaczne odcięcie się od marksizmu Komisji Episkopatu Francji trzeba było jednak czekać do 1977 r.[228]

Uderza niezłomny fatalizm biskupów w odniesieniu do przemian świata. Nie bez winy są tu socjologowie – jeden z raportów na użytek KEF opierał się w dużej mierze na wczesnych praca Petera Bergera, który głosił nieuchronność konfliktu między nowoczesnością a religią, a tym samym dziejową konieczność sekularyzacji (potem Berger, jak wiadomo, wycofał się z tego stanowiska – ciekawe, co wówczas pomyśleli owi biskupi?). Wszelkie zmiany w kulturze traktowali jako fakty, do których trzeba się po prostu przystosować, bez oceniania, bez szukania przyczyn czy ewentualnych kontrtendencji, na których można by się oprzeć. To nie jedyny przejaw głębokiego „ukąszenia marksistowskiego”, gdyż wpływ dotyczył również języka kościelnego, w który pojawiły się takie terminy jak „przemoc, walka klasowa, rewolucja” [257].

I tak, reakcją na spadek powołań było dowartościowanie świeckich. Za Congarem zaczęto używać w stosunku do świeckich terminu ministerium dawniej zastrzeżone dla kapłanów (zapominając najwyraźniej, że podobny zabieg w wykonaniu Lutra – ześwieczczenie terminu Beruf w przekładzie Biblii doprowadził do likwidacji zakonów, przynajmniej wg Webera); na napływ emigrantów o odmiennej kulturze i religii (co jak zauważali opierając się na Bergerze, wzmacnia zjawisko relatywizacji) odpowiedzią był dialog, pomoc, posunięta do ofiarowania z przeznaczeniem na meczet własnej kaplicy [133,149]; wobec upadku autorytetów i prestiżu hierarchii – zwiększenie kolegialności [434]. A przede wszystkim, ciągła zachęta do chrześcijan aby angażowali się na rzecz ludzkości. Kościół francuski widział w tym jedyny sposób, aby uprawomocnić się w oczach świata – zgodnie z rozumowaniem: jesteśmy przecież tacy użyteczni (pomagamy przysłowiowym „dzieciom w Afryce”), więc nasze sakramenty i modlitwy muszą mieć sens. Cóż z tego, że coraz mniej Francuzów to rozumowanie przekonywało, że nie do tego potrzebowali religii (na co wskazuje dynamiczny rozwój ruchów charyzmatycznych, ignorowanych wówczas przez biskupów jako „zasadniczo oddzielonych od zaangażowania społecznego” [444] – ruch katolicki nie był istotny, bo nie angażował się społecznie!)

Książka, w swym ściśle określonym zakresie jest niewątpliwie rzetelna. Wieloletni pobyt we Francji, umożliwił autorowi bezpośredni dostęp do kluczowych dokumentów. Pobyt ten miał jednak pewne negatywne skutki uboczne. O jednym już wspomniałem – autor w pełni utożsamia się ze stanowiskiem francuskich biskupów, trudno znaleźć w książce jakieś elementy krytyczne, bardziej zdystansowany jest nawet do Pawła VI. Drugim negatywnym skutkiem ubocznym warunków, w jakich książka powstawała, jest język książki. Jest to najgorzej napisana książka, jaką czytałem od wielu lat. Fragmenty wyglądają, jakby były autorstwa google-translatora. Mam nieodparte wrażenie, że autor pisząc ją po polsku myślał po francusku, a jak zauważył wieszcz, język, nawet giętki, ma trudne zadanie z wyrażeniem tego, co pomyśli głowa nawet wtedy, gdy oba organy posługują się tym samym językiem. Z drugiej strony patrząc, usterki tego rodzaju przydają książce pewnego waloru – humorystycznego – który ułatwia lekturę tej obszernej pozycji, szkolnie ustrukturyzowanej i niezbyt porywającej. Dla przykładu kilka zagadek z cyklu „co autor miał na myśli”: „Klucz obranej przez nas przestrzeni czasu” [86], „ekspansja ludności, a także mały procent nowych budynków w Paryżu staje się w latach 60. i 70. miejscem zaplanowanej generalnej rozbudowy nowych miejsc zamieszkania” [90] „mniejszy zakres rzeczywistości przemian” [131], „…pozwoliła na wzmocnienie możliwości świadczenia pewnych grup i osób” [237], „utracili regularność praktykowania swojej wiary” [282], „przedstawiają bpom treść i wpływ swoich uwag” [350], dowiadujemy się, że Paweł VI należał do pracowników Kurii „co z pewnością spowodowało jego odległą w czasie chęć głębokiego zreformowania tej instytucji” [397]; „wynikał z faktu świadomego skoncentrowania uwagi rozeznania na…” [439]; i najzabawniejszy chyba lapsus: „Nieprzychylność [do Montiniego] Piusa XII zmieniła dopiero decyzja papieża Jana XXIII” [397] (dla totalnych ignorantów: decyzja zapadła już po śmierci P12).

(297)

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 4.4/10 (5 votes cast)
VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)
Na marginesie książki Kościół a nowoczesność A. Kasprzaka, 4.4 out of 10 based on 5 ratings
Spread the love
No Comments - Leave a comment

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*



Ostatnie strony
Follow Me
FacebookGooglePlusTwitterYoutube
Najczęściej czytane posty
  • No results available

Close Print