Rodney Stark o klasowym podłożu wczesnego chrześcijaństwa

Ten post przeczytano już3093razy.

W odróżnieniu od omówionego przeze mnie poprzednio tekstu Theissena, traktujący o klasowej bazie wczesnego chrześcijaństwa drugi rozdział The Rise of Christianity Rodneya Starka ma mniej szczegółowy charakter. Podobnie jak w pierwszym rozdziale, podważa dawniej przyjętą, choć obecnie już co najmniej dyskusyjną koncepcję przy pomocy -w dużej mierze – aparatury teoretycznej wypracowanej w badaniach nad NRR. Tym razem chodzi o „proletariacki” charakter wczesnego chrześcijaństwa, tezę lansowaną niegdyś przez socjologów marksistowskich. Przeglądając literaturę bardziej współczesną, dostrzega zwolenników tezy skrajnie przeciwnej, jak E.A. Judge, który doszedł do wniosku, iż „… chrześcijanie byli zdominowani przez społecznie wpływową warstwę (socialy pretentious section) populacji wielkich miast”. Stark konstatuje, że „wśród historyków NT rozwinął się konsensus, iż chrześcijaństwo opierało się na klasach średniej i wyższej” (31). Na poparcie tej tezy przywołuje szereg autorów, między innymi wspomniany tekst Gerda Theissena i wielu innych autorów piszących o obecności osób z klas wyższych w gminach wczesnochrześcijańskich.

Przechodząc do zastosowania wiedzy zaczerpniętej ze współczesnych badań nad NRR do wczesnego chrześcijaństwa, Stark przywołuje rozróżnienie dwóch typów grup dewiacyjnych: sekty i kultu. Sekta powstaje na drodze schizmy w stosunku do konwencjonalnej organizacji religijnej a ma na celu przywrócenie dawnego napięcia z otoczeniem społecznym. Innymi słowy, konwencjonalna organizacja stała się dla schizmatyków zbyt „świecka”, zgodziła się na zbyt daleko idące kompromisy i zatraciła pierwotną czystość wiary. Liczne badania socjologiczne wykazały, że grupy te rekrutują się głównie z niższych klas społecznych, jeśli nie po prostu klas nieposiadających. Odwrotnie ma się sprawa z kultami, które nie tyle reorganizują starą wiarę, ale tworzą nową, a przynajmniej nową w danym kontekście społecznym. Ruchy kultowa są zwykle początkowo małe -zaczynają się od jednostek, które wynalazły nową ideę religijną lub są jej misjonarzami. Jako zasadniczo kontestujące normy i wartości społeczne stykają się często z aktami celowej wrogości (33).

Dopóki nie wprowadzono w socjologii religii rozróżnienia między sektą a kultem dominował pogląd, że wszelkie ruchy dewiacyjne wywodzą się z niższych klas społecznych. Nagromadzenie danych empirycznych wykazały absurdalność tej tezy – ruchy kultowe ukierunkowane są właśnie na uprzywilejowanych członków społeczeństwa.

Przekonanie to utrzymywało się, jako że odpowiadało utrwalonej opinii o rzekomo większej religijności klas niższych. Religia pojmowana była mianowicie jako kompensator niezaspokojonych w rzeczywistości potrzeb – czy to jako fałszywa świadomość (Marks) czy neurotyczna iluzja (Freud). Teorie takie zwykło się ujmować zbiorczo jako „teza deprywacyjna”. Okazało się jednak, że po prostu klasy niższe angażują się religijnie w innych wymiarach niż klasy wyższe. Klasy wyższe okazują się być bardziej sceptyczne w stosunku do religijności tradycyjnej. Nie oznacza to jednak ich areligijności czy odporności na wszelkie formy nadprzyrodzoności. Są po prostu bardziej otwarci na wszelkie kulturalne innowacje. Nie traktują wprawdzie religii jako kompensatora dóbr światowych (mają do nich realny dostęp) jednak są bardziej otwarci na coś, co Stark określa jako „uniwersalną potrzebę religijnych kompensatorów” (39). Stark przytacza cały szereg danych ukazujących przede wszystkim poziom wykształcenia członków sekt i kultów potwierdzających w tym wymiarze wspomniany wyżej rozkład.

Po tym zarysowaniu szerszego kontekstu wraca autor do chrześcijaństwa. Choć zaznacza, że sam Jezus z uczniami stanowili w ramach judaizmu sektę, to jednak wkrótce przekształciło się w kult. Który moment uznaje Stark za kluczowy w tej przemianie? Otóż wydarzenia „trzeciego dnia”, to, co uczniowie uznali za zmartwychwstanie. Wydaje mi się to nieco pochopnym ujęciem. Stark zapomina, że jeszcze przez długie lata grono Dwunastu chadzało do świątyni, nauczało tam, i wiodło żywot pobożnych, ortodoksyjnych żydów. Gdy nowomianowany arcykapłan Annasz, skazał jednego z przywódców chrześcijan – Jakuba, brata Jezusa, spotkało się to z gwałtowną reakcją żydowskich liderów, głównie faryzeuszy, którzy interweniowali przeciw swemu arcykapłanowi do króla.

Stark zakłada, że samo ogłoszenie zmartwychwstania Jezusa uczyniło z chrześcijan heretyków. Nie wyjaśnia, cóż takiego było w tym twierdzeniu heretyckiego? Wydaje się, że utożsamia pierwszych chrześcijan z ruchem Pawła, który jednak początkowo przez samych chrześcijan był traktowany jako heretyk, później jako przynajmniej o herezję podejrzany, a dopiero po jego śmierci i żydowskim synodzie w Jamne, okazało się, że założone przez niego kościoły są bliżej przesuniętego w tym czasie głównego nurtu chrześcijaństwa, niż się to wydawało.

Kolejne wnioski Starka są konsekwencją tego utożsamienia. Skoro chrześcijaństwo było kultem, oznacza to, że misja Pawła powinna odnieść najwyższy sukces wśród członków klas średniej i wyższej-średniej (45). Uważa przy tym, że obalić to rozumowanie można by jedynie wykazując, iż procesy psychologiczne i społeczne w starożytnym Rzymie podlegały innym prawom niż dzisiaj.

Inny argument, jaki przytacza w zakończeniu, jest następujący: gdyby chrześcijaństwo było ruchem proletariackim, powinno być uznane przez władze za rewolucyjne zagrożenie, podczas gdy zostało uznane jedynie za nielegalną religię.

Przede wszystkim stara się autor dowieść tezy, iż chrześcijaństwo nie było ruchem proletariackim. Uważa natomiast, że „od wczesnego okresu miało członków, przyjaciół i krewnych wysoko postawionych – często w rodzinie cesarskiej” (46). Czy jednak jego rozumowanie, które streszcza w ostatnim zdaniu, iż chrześcijanie nie byli ruchem proletariackim, gdyż kulty nigdy takie nie są, jest wystarczające i przekonujące? Sądzę, że nie.

Przede wszystkim, zabrakło w tym rozumowaniu precyzji, przez co rodzi się szereg pytań. Cóż to oznacza ruch proletariacki? Czy charakter proletariacki oznacza wyłącznie to, iż ruch składa się wyłącznie z proletariuszy? Jakie „stężenie” osób z klas wyższych wyklucza taki charakter ruchu? Co oznacza tytułowe klasowe podłoże ruchu?

Jak widzimy Stark dość łatwo przeskakuje między obecnością członków klas średnich w gminach do orzekania o podłożu klasowym. Wydaje mi się jednak, że to nie do końca to samo. Inaczej można by dowodzić, że z racji obecności Engelsa (kapitalisty) ruch komunistyczny nie był ruchem proletariackim.

Zgadzam się ze Starkiem, że ludzka psychika ani prawa rządzące światem społecznym nie zmieniły się na tyle, by wiedza socjologiczna nie znajdowała zastosowania do starożytności. A jednak najpierw trzeba sprawdzić zakres samych pojęć, nim się dokona takiego przeniesienia. Czy „proletariat” rzeczywiście oznacza to samo dziś i w Rzymie? Czy klasie średniej – znaczenie tego pojęcia też wypadałoby uściślić – przysługują te same właściwości w każdej epoce historycznej?

Dużym uproszczeniem jest traktowanie chrześcijaństwa jako monolitu. Wydaje się, że nigdy nie było ruchem jednolitym klasowo, a jednak sugerowanie, że niemal od początku klasy średnie oraz średnio-wyższe w nim dominowały wypadałoby lepiej uzasadnić. Przeciw temu mamy przecież nie tylko świadectwo Pawła, który stwierdza, iż reprezentantów tych klas było niewielu, ale także relację Celsusa z drugiego wieku, którego relacja niewiele się różni od Pawłowej, a który pisze o „gręplarzach, szewcach, folusznikach, ludziach prostych i nieokrzesanych”.

Teza, iż chrześcijaństwo było kultem wydaje się słuszna, ale z drugiej strony trudna do uzgodnienia z bardziej kontrowersyjnym rozdziałem kolejnym, o misji wśród Żydów, o którym napiszę następnym razem…

(532)

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0.0/10 (0 votes cast)
VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)
Spread the love
No Comments - Leave a comment

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*



Ostatnie strony
Follow Me
FacebookGooglePlusTwitterYoutube
Najczęściej czytane posty
  • No results available

Close Print