Ten post przeczytano już2676razy.
W dzisiejszej Rzeczpospolitej Rafał Ziemkiewicz zwraca uwagę na ciekawą właściwość myślenia kształtowanego mass-mediami. Pisze to w odniesieniu do problemu "klapsa", ale równie prawdziwe jest w odniesieniu do problemu sekt, ostrzeżeniami przed którymi zapełniają się rozmaite łamy w sezonie ogórkowym. Czy są problemem społecznym? Są. Ale… znaj proporcjum mocium panie!
Gdy spytano jakie są największe zagrożenia społeczne (a było to w roku 1999 czyli w okresie przedmillenijnego nasilenia nagonki antysektowej) sekty w badaniu OBOPu pojawiły się na 9 miejscu, obecnie pewnie wylądowałyby jeszcze niżej. Ilu z nas bowiem miało osobisty kontakt z tymi demonicznymi werbownikami (w innym badaniu OBOPu do takich kontaktów przyznaje się 2% respondentów)? A ilu z tych co miało, bodaj rozważyło możliwość ponownego kontaktu? Tymczasem osoby potrafiące posługiwać się tym "pojęciem-maczugą" jakim jest "sekta", żyją w złudzeniu, że oto uodpornili się na zjawisko psychomanipulacji, bo wiedzą, że należy takim zamknąć przed nosem drzwi. Tymczasem czytając gazety, oglądając TV wystawiają się na liczne manipulacje dużo bardziej godzące w ich żywotne interesy. Ale odporność na tego rodzaju manipulację, zwana rozsądkiem, ścisłym, racjonalnym myśleniem, zdrową podejrzliwością – jak pisze Ziemkiewicz – właśnie jest systematycznie od najmłodszych lat w dzieciach zabijana.
(381)